Krzysztof Izdebski
09 grudnia 2020
Przeczytasz w 4 minuty
Mińsk, stolica Białorusi, znajduje się zaledwie 540 km od Warszawy i niespełna 1900 od Brukseli. Mimo tak niewielkiej odległości, sytuacja w tym kraju przez lata nie znajdowała się w centrum zainteresowania społeczeństw zachodnich i spotykała się jedynie z ograniczoną uwagą ze strony przywódców Unii Europejskiej. Przykro to pisać, ale od lat przyzwyczailiśmy się do tego, że Białorusini żyją osamotnieni w państwie autorytarnym, a rządzący konsekwentnie pozbawiają ich kolejnych praw i swobód.
Oczy wszystkich zwrócone były na Mińsk i inne białoruskie miasta tylko przy okazji wyborów, których wyniki były łatwe do przewidzenia, ponieważ decydował o nich jeden człowiek, a nie cały naród. Po każdych kolejnych wyborach traciliśmy zainteresowanie tym, co dzieje się w Białorusi, i koncentrowaliśmy się na innych wyzwaniach we własnych krajach lub na arenie międzynarodowej.
Ale rok 2020 z wielu powodów jest zupełnie inny niż poprzednie. Reakcja społeczeństwa białoruskiego na kolejne oszustwo wyborcze też nie była tym razem podobna do tej w poprzednich latach. Mieszkańcy Białorusi z bezprecedensową siłą i godną uznania dumą przeciwstawili się niesprawiedliwości, autorytaryzmowi i przemocy ze strony struktur państwa. Z pozycji obserwatora zewnętrznego wyglądało to tak, jakby przez lata przygotowywali się do tego ogromnego i imponująco dobrze zorganizowanego protestu. Ale jedną z wielu niesamowitych rzeczy w tym zrywie obywatelskim przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki była jego spontaniczna dojrzałość.
Było to możliwe również dzięki rozwojowi technologii, zwłaszcza tych, które pozwalały na komunikację między działaczami, a także przyczyniły się do rozpowszechniania prodemokratycznego przekazu wśród szerokich kręgów współobywateli. Nie można przecenić roli Internetu, a zwłaszcza mediów społecznościowych. Konstruktywnemu gniewowi wobec rządzących towarzyszy powstanie ruchu, którego w Białorusi nie było od czasu upadku bardzo młodej i kruchej demokracji jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku. Sposób, w jaki nowe technologie są wykorzystywane do wspierania aktywistów obywatelskich w ich działaniach na rzecz demokratycznych przemian, powinien być wzorem dla innych narodów i grup, które doświadczają prześladowań przez rządy swych krajów.
Władze białoruskie zdają sobie sprawę, że siła nowoczesnych środków komunikacji i możliwości, jakie technologia stwarza dla mobilizowania obywateli, stanowi zagrożenie dla utrzymania się ich rządów. W odpowiedzi na ruch protestu, reżim jeszcze mocniej ogranicza wolność białoruskich i międzynarodowych mediów oraz usiłuje blokować możliwość korzystania z Internetu. Za pośrednictwem mediów społecznościowych władze starają się sączyć swój przekaz propagandowy, wykorzystują technologię do masowego szpiegowania swojego narodu i nasilają represje wobec protestujących.
Rolą polskiej i międzynarodowej społeczności zajmującej się ochroną praw człowieka, jak również polityków i decydentów, jest pomoc protestującym w kontynuowaniu ich oporu. Musimy skuteczniej znajdować rozwiązania ograniczające cenzurę Internetu i minimalizujące zagrożenie dla bezpieczeństwa osób biorących, w różnych formach, udział w proteście. Nie możemy odwracać głowy, tak jak zbyt często czyniliśmy to w poprzednich latach. Energia i poświęcenie narodu białoruskiego nie mogą zostać zmarnowane, a Białorusinki i Białorusini potrzebują naszego wsparcia właśnie teraz.
Poniższa publikacja ma na celu pokazać rolę, jaką Internet pełni w walce o demokratyzację Białorusi. Ma również skłaniać do refleksji, że bez możliwości wykorzystywania nowych technologii protestujący zostaną pozostawieni sami sobie, a ich protesty stłumione przez władze.
Treść publikacji została opracowana przez białoruskie aktywistki i aktywistów, którzy ze względów bezpieczeństwa woleli pozostać anonimowi. Składając im wyrazy uznania, mamy nadzieję, że ich praca zmotywuje polityków i innych decydentów do wypracowania rozwiązań, które będą efektywnie wspierać wolność słowa w Białorusi, ale także w innych krajach. Wskazujemy przykłady konkretnych rozwiązań, w tym sposoby obchodzenia ograniczeń w korzystaniu z sieci internetowej.
Przede wszystkim jednak oczekujemy, że politycy i zarządzający firmami telekomunikacyjnymi pokażą wolę działania na rzecz zagwarantowania tych wartości, na których zbudowano Internet i media – wzmacniania głosu osób poddawanych represjom i wspierania demokracji na świecie.