Krzysztof Izdebski
07 grudnia 2020
Przeczytasz w 4 minuty
Piszędo Państwa w imieniu Fundacji ePaństwo w związku z wnioskiem Unii Europejskiej dotyczącym rozporządzenia w sprawie zapobiegania rozpowszechnianiu treści o charakterze terrorystycznym w internecie. Wniosek znajduje się obecnie na jednym z ostatnich etapów procesu legislacyjnego, który stanowią negocjacje trójstronne z udziałem Rady Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.
Naszym zdaniem obecny tekst rozporządzenia stwarza poważne zagrożenie dla wolności wypowiedzi i opinii, swobody dostępu do informacji, prywatności i praworządności. Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni następującymi propozycjami przedstawionymi przez przewodnictwo Rady:
Artykuł 4 lit. a) zezwala właściwym organom wyznaczonym przez inne państwa członkowskie na wydawanie nakazów usunięcia treści w czasie krótszym niż jedna godzina i rozszerza ich jurysdykcję poza granice kraju. Instrument ten, popierany przez Radę, stwarza poważne zagrożenie dla praw podstawowych, zwłaszcza gdy znajduje się w rękach państw członkowskich, wobec których wszczęto postępowanie z art. 7 ze względu na zagrożenie dla niezależności sądownictwa i naruszenie praworządności. Ponadto środek ten jest sprzeczny z zasadami współpracy sądowej w UE, zasadą terytorialności i prawem dostępu do wymiaru sprawiedliwości. Zachęcamy do poparcia kontrpropozycji Parlamentu Europejskiego, która wymaga, aby państwo członkowskie, w którym ma siedzibę dostawca usług hostingowych, musiało wyrazić zgodę na wydanie nakazu usunięcia treści przez usługodawcę i mogło odmówić jej wydania w przypadku, gdy taka decyzja narusza prawa podstawowe.
W tekście rozporządzenia nie przewidziano wymogu niezależności wyznaczonych organów od wpływów politycznych ani konieczności posiadania uprawnień i fachowej wiedzy niezbędnej do oceny zgodności publikowanych treści z prawem. Dla krajowych organów ścigania takie przepisy to droga na skróty umożliwiająca ograniczenie wolności wypowiedzi bez uzyskania nakazu sądowego. Jest to sprzeczne z zasadą rzetelnego procesu, zgodnie z którą o legalności treści decyduje sąd lub niezależny organ administracyjny. Policja nie ma obowiązku ani fachowej wiedzy, aby interpretować przepisy prawne określające granice wolności wypowiedzi oraz odróżniać treści nielegalne od wypowiedzi spornych, ale zgodnych z prawem. Istnieje realne ryzyko błędów, nadużyć i politycznej cenzury. Rada powinna zapewnić, aby wyznaczone właściwe organy stanowiły jedynie niezależne organy administracyjne lub sądowe.
Nowy motyw 9 a rozporządzenia zaproponowany przez niemiecką prezydencję, który rzekomo ma na celu ochronę treści dziennikarskich, obejmie tylko wydawców mediów tradycyjnych (tych, na których spoczywa odpowiedzialność redakcyjna). W świecie, w którym blogerzy, YouTuberzy i organizacje pozarządowe są częścią medialnego krajobrazu, ochronie podlegać będą jedynie już istniejące i chronione korporacje medialne. Ponadto definicja treści terrorystycznych wprowadzona w art. 2 ust. 5 lit. c) obejmuje dostarczanie „informacji lub zasobów materialnych” oraz „wszelkiego rodzaju finansowanie działalności grup terrorystycznych”, co stanowi zbyt szerokie i niejasne pojęcie i mogłoby mieć wpływ na dzielenie się kluczowymi informacjami lub relacjami w sprawach leżących w zakresie zainteresowania opinii publicznej. Ta niejasność ostatecznie doprowadzi do nadmiernego usuwania treści tworzonych przez użytkowników, błędnie sklasyfikowanych jako „terrorystyczne”, w tym treści legalnych, które wchodzą w zakres ochrony prawa do wolności wypowiedzi (np. ironia, parodia). Należy zawęzić definicję treści terrorystycznych w celu ochrony obowiązujących w naszych demokracjach praw podstawowych.
Proponowany tekst rozporządzenia art. 4 ust. 2 regulujący nakazy usunięcia niebezpiecznych treści zobowiązuje usługodawców do „usunięcia treści terrorystycznych lub uniemożliwienia dostępu do nich we wszystkich państwach członkowskich, w ciągu jednej godziny od otrzymania nakazu”. Godzinny termin na zareagowanie na zgłoszenie skłania do korzystania ze zautomatyzowanych narzędzi, które umożliwiają wykonanie nakazu na czas. Jednocześnie mniejszym firmom może brakować pracowników i odpowiednich rozwiązań technologicznych, przez co nie będą w stanie spełnić tego wymogu. Nieliczne odstępstwa nie zwalniają dostawców usług z potrzeby natychmiastowej reakcji i dostępności 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Może to być łatwe dla giganta technologicznego z siedzibą w USA, ale niemożliwe dla wielu europejskich małych i średnich przedsiębiorstw. Dlatego czas reakcji powinien być proporcjonalny do możliwości dostawcy usług hostingowych.
W imieniu Fundacji ePaństwo chcielibyśmy podkreślić potrzebę:
W przypadku jakichkolwiek pytań pozostajemy do Państwa dyspozycji.
List przesłaliśmy do Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Działu Cyfryzacji w KPRM oraz polskiego przedstawicielstwa w UE.