Krzysztof Izdebski
01 kwietnia 2020
Przeczytasz w 4 minuty
Zgodnie z art. 127 Konstytucji RP, Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany przez Naród w wyborach powszechnych, równych, bezpośrednich i w głosowaniu tajnym. W obecnej sytuacji i przy nowych propozycjach posłów Prawa i Sprawiedliwości nie jest to możliwe.
Politycy obozu rządzącego sugerują opinii publicznej, że jesteśmy jeszcze w okresie przedwyborczym, że sytuacja może się jeszcze poprawić i 10 maja można będzie przeprowadzić głosowanie. Wiemy, że tak nie jest. Jestem przekonany, że przedstawiciele obozu rządzącego doskonale sobie zdają z tego sprawę, ale dla partykuralnych interesów wprowadzają opinię publiczna w błąd. Wybory to jednak nie tylko akt głosowania.
Wybory już trwają i zaczęły się z dniem ich ogłoszenia, a więc prawie dwa miesiące temu. Obecna sytuacja ma ogromny wpływ na ich przebieg - trzeba wybrać członków komisji i zorganizować przestrzeń do liczenia głosów. Nawet jeżeli przyjmiemy, że głosowanie, zgodnie z propozycją grupy posłów, odbędzie się w całości korespondencyjnie, obywatele/ki wciąż muszą mieć możliwość sprawdzenia czy są poprawnie zarejestrowani/e w rejestrze wyborców, a ktoś inny musi wydrukować i przygotować do rozsyłki pakiety wyborcze. Kandydaci muszą mieć swobodę do prowadzenia kampanii wyborczej na równych zasadach.
Żaden z tych elementów nie jest możliwy do spełnienia. Brak równych szans kandydatów widać było między innymi przy problemach ze zbieraniem podpisów. Już tylko z tego powodu należy uznać, że całe wybory, a nie tylko akt głosowania powinny zostać przesunięte.
Pomysły na przeprowadzenie wyborów w dużej części lub wyłącznie korespondencyjne zdecydowanie obniżają ich przejrzystość i w praktyce usuwają jakąkolwiek kontrolę społeczną. Dużym osiągnięciem Polski było przyjęcie przepisów wzmacniający udział obserwatorów społecznych w wyborach. Przy nowych pomysłach, ten element po prostu nie istnieje.
Chyba tylko Andrzej Duda i jego otoczenie nazywają obecną sytuację kampanią wyborczą. Mi bardziej przypomina to podróż węża na piaskach Sahary. Niby coś widać, ale większość pozostaje niedostrzegalna. Kampanię i przekazy kandydatów dostrzegają tylko nieliczni. Skutkuje to tym, że ocena jej prawidłowości pod kątem wydatkowania środków przez komitety będzie, w najlepszym przypadku, utrudniona. Jest to najbardziej nieprzejrzysta kampania po 1989 r.
Warto też zwrócić uwagę na problem związany z realizacją dwóch, spośród wymienionych wyżej, zasad wyborów prezydenckich. Chodzi o powszechność i równość.
Równość nie oznacza tylko, że każdy wyborca ma jeden głos. Oznacza również tworzenie równych warunków do prowadzenia kampanii przez wszystkich kandydatów. Przy zakazie zgromadzeń, ale też zebrań i spotkań, przy zdominowaniu debaty publicznej przez zjawisko zagrażające bezpieczeństwu społeczeństwa i państwa, tych równych warunków po prostu nie ma. Argumenty, że kandydaci mogą robić sobie kampanię w mediach społecznościowych są w najlepszym stopniu naiwne. Są też krzywdzące dla całej rzeszy wyborców, którzy z mediów społecznościowych nie korzystają i nie mają szansy dowiedzieć się, co kandydaci mają do powiedzenia poza krótkimi migawkami w telewizji. To z kolei wyłącza całe grupy wyborców z udziału w kampanii. Narusza tym samym powszechność wyborów.
Oczywiście owa powszechność wyraża się również w samym akcie głosowania. Ludzie poddawani są rozmaitym ograniczeniom, niektórzy przebywają w zamknięciu - izolacji w szpitalach czy kwarantanny w domach. Jeszcze inni, zaliczani do grup ryzyka, podejmują decyzję o samoizolacji.
Wyborów w takiej sytuacji nie da się zorganizować. Również pomysły na głosowanie korespondencyjne są naiwne i niebezpieczne. Ktoś musi dostarczyć karty do głosowania i ktoś musi je odebrać. Dla każdego kto ma minimalne pojęcie o tym jak wyglądają wybory jest oczywiste, że przy tylu milionach głosów to zupełnie nierealne. W każdej sytuacji - a w sytuacji faktycznego paraliżu państwa szczególnie.
Władze powinny być odpowiedzialne i powinny podjąć jedyną możliwą, w tych okolicznościach, decyzję. Należy wprowadzić stan nadzwyczajny, a nie igrać z ludzkim zdrowiem i życiem i robić komedię z jednego z najważniejszych aktów demokratycznego zaangażowania obywateli. Te wybory już teraz są nieuczciwe. Już teraz należy jest przesunąć.