Według wyroku NSA politycy nie powinni tworzyć prawa za zamkniętymi drzwiami poza kontrolą obywateli/ek.

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

28 stycznia 2020

Przeczytasz w 3 minuty

W wakacje 2017 roku na chwile cała Polska wstrzymała oddech. Prezydent Andrzej Duda postawił się Prezesowi Kaczyńskiemu i zawetował dwie ustawy o KRS i SN. Ostatecznie jesienią prezydent skierował do Sejmu własne ustawy, do których PiS zgłosił poprawki, ale już bezpośrednio Prezydentowi. Jakie?

Ponad dwa i pół roku później jest szansa, że się tego dowiemy. 28 stycznia Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzył naszą skargę kasacyjną w sprawie dostępu do tych poprawek i orzekł, że Kancelaria Prezydenta musi ujawnić ich treść. 

Przypomnijmy: Beata Mazurek, ówczesna rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości poinformowała, że Klub Parlamentarny złożył poprawki do ustaw, które Prezydent przekazał w dniu 26 września 2017 r. do Sejmu. W związku z tym, że poprawki dotyczyły trwającego już procesu legislacyjnego, a nie jest nam znany tryb zgłaszania poprawek inny niż w trakcie prac parlamentu skierowaliśmy wniosek o udostępnienie tego dokumentu. 

Kancelaria Prezydenta poinformowała nas w odpowiedzi m.in, że, tu cytat:  “aktualnie prowadzone są konsultacje w sprawie kształtu reformy sądownictwa pomiędzy Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej Andrzejem Dudą a Posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej i Prezesem Partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosławem Kaczyńskim oraz ich przedstawicielami. Dotyczą one skierowanego w dniu 26 września 2017 r. do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, w ramach inicjatywy ustawodawczej Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, projektu ustawy o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw i projektu ustawy o Sądzie Najwyższym.”

Dalej, Prezydent tłumaczy, że charakter zgłoszonych poprawek był nieoficjalny, nie ma na nim żadnych podpisów, a treść jest sformułowana roboczo, a więc nie ma podstaw do uznania tego dokumentu za urzędowy. 

Przyjrzyjmy się wszystkim nieprawidłowościom, które zadziały się przy okazji tego procesu. Mamy do czynienia z sytuacją, w której oficjalny projekt Prezydenta został przekazany do Sejmu, a umocowany prawnie do zajmowania stanowiska w Sejmie Klub składa swoje propozycje poza oficjalną procedurą. Oznacza to w praktyce, że tworzenie prawa i to tak kluczowego jak to dotyczące wymiaru sprawiedliwości zostało wyprowadzone poza budynek Sejmu. Niezgodnie z Regulaminem. Tu dodatkowo, Kancelaria Prezydenta potwierdza, że konsultacje odbywają się z posłem, co też nie jest typowe dla tego procesu.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie polegając na oświadczeniu Kancelarii Prezydenta wskazał, że “robocze materiały, w tym notatki, zapiski, analizy i założenia, gromadzone i prowadzone w związku z pracami nad projektami ustaw, nie stanowiły wyrazu oficjalnego stanowiska Prezydenta RP, a służyły jedynie zgromadzeniu niezbędnych materiałów i uzgadnianiu poglądów i stanowisk. Nie miały więc waloru oficjalności, gdyż zostały wytworzone tylko na potrzeby wewnętrzne i nie przedstawiały stanowiska Prezydenta RP na zewnątrz.” 

Z takim stanowiskiem nie mogliśmy się zgodzić, gdyż oznacza to zgodę na wyprowadzenie prac parlamentu z oficjalnej ścieżki i utajnieniem stanowisk Klubów Parlamentarnych co do procedowanych projektów. 

28 stycznia NSA poparł naszą argumentację. Wydaje się, że tam gdzie WSA w Warszawie zabrakło refleksji na temat konsekwencji swojej decyzji dla przejrzystości procesu legislacyjnego, Naczelny Sąd Administracyjny zrozumiał powagę sytuacji. Nie tylko dla tej sprawy, ale i dla każdej kolejnej. Obywatele mają prawo wiedzieć jak tworzone jest prawo i nie może być przyzwolenia na obchodzenie przepisów Regulaminu Sejmu w tym zakresie. I nie mają tutaj znaczenie sympatie polityczne. Stworzenie precedensu oznaczałoby, że ten system mógłby być “dziedziczony” przez wszystkie formacje polityczne, które będą dochodzić w Polsce do władzy. Wygrana Fundacji to również sukces w eliminowaniu z orzecznictwa pojęcia dokumentu wewnętrznego, które służy często do nieudostępnienia informacji, gdy brak jest argumentów merytorycznych za utajnieniem dokumentów.